Drodzy Przyjaciele,

dość długo rozważałyśmy, z jakim tematem Was zostawić na Okres Zwykły Roku Liturgicznego.

W dniach, gdy jeszcze żyjemy tekstami liturgicznymi z Uroczystości Świętego Naszego Ojca Romualda chcemy Wam zaproponować zatrzymanie się nad pragnieniem ciszy, które spoczywa w sercach współczesnych ludzi. Na pierwszy rzut oka nie jest to poszukiwanie ciszy sakralnej, ale psychologicznej, do której prowadzą najróżniejsze ścieżki, żeby tylko wymienić jogę lub turystykę wysokogórską. To dążenie do posmakowania ciszy, nawet za cenę wielkich wyrzeczeń, ma jednak w sobie coś z wołania duszy do Boga. Ponieważ nawet jeśli cisza nie kojarzy się już spontanicznie z modlitwą, to rodzi przeczucie, że odkrywa inne wymiary bytu i ma moc nadać sens.

W życiu świętego Romualda pierwsze przebłyski przyszłego powołania do życia pustelniczego pojawiały się w spotkaniu z ciszą i pięknem lasów, gdy oddalał się w czasie polowań od rozbawionego towarzystwa i na chwilę doświadczał głębi ukrytej pod powierzchnią.

Warto myśleć o tym pragnieniu ciszy i spokoju, które odzywa się w każdym z nas w najróżniejszych okolicznościach. Co to oznacza? Co chce mi powiedzieć? Na jakie inne tęsknoty wskazuje? Warto pragnąć, choćby się bało ciszy i było przekonanym, że nie wytrzyma się pod jej ciśnieniem. Cisza istotnie otwiera nas prawie przemocą na rzeczywistość, która nas przerasta i często przeraża. Prowadzi do odkrycia i dotknięcia granic naszego istnienia, do doświadczenia nicości, z której wydobył nas Bóg w akcie stworzenia, i z której wydobywa cierpliwością przebaczania. Cisza prowadzi nas do naszych „piekieł”, ale zarazem sprowadzając w głąb nas samych, prowadzi w przestrzeń naszej istoty, gdzie możemy się spotkać twarzą w twarz z Tym, który podtrzymuje nas w istnieniu i nie pozwala, byśmy znowu zapadli się w nicość. To do tego Spotkania tak bardzo tęsknimy.

Dbajmy o ciszę w naszym życiu – na początek w drobnych rzeczach. Słuchajmy wiadomości, muzyki świadomie wtedy, gdy chcemy, a nie na zasadzie nieustannego tła do naszych zajęć. Nie krzyczmy, nie trzaskajmy drzwiami. Od takich prozaicznych zachowań zaczyna się wprowadzanie wyciszenia. Kolejny krok to nie zadręczać się myślami, nie dyskutować bez końca z samym sobą lub innymi w wewnętrznych dialogach czy monologach. To daje przestrzeń dla Boga, by tchnął w nas pokój i jasność myślenia.

Niech święty Romuald pomaga Wam w tym trudzie, który przynosi błogosławione owoce życia w przejrzystości przed Panem.

I pamiętajcie o pięknie, które jest wokół Was – ono też wycisza.