Lectio Divina

 

CONTEMPLATIO

Gdy doszłam do tego punktu, muszę przyznać, że stanęłam bezradna – bo nie istnieje wyczerpująca definicja kontemplacji, czym właściwie jest, a doświadczenie w tej dziedzinie jest nieprzekazywalne, co potwierdzają zgodnie wszyscy, u których szukałam.

Druga trudność polega na tym, że nie istnieje sposób - metoda, by osiągnąć, wejść w ten stan. To czysta łaska. Albo się ją otrzymuje albo nie. Można tylko o nią prosić i przygotowywać się do niej przez lectio, meditatio, oratio.

Ale contemplatio jest w lectio divina koniecznie potrzebne, jak dach na budynku. Bez niego cały wcześniejszy trud traci sens, bo lectio divina spełnia się w contemplatio i do niego prowadzi. Cóż z tego, że przeczytam, że słodki jest Pan lub że Bóg nasz jest ogniem trawiącym, że będę te słowa rozważał, zgłębiał – jeśli ostatecznie sam nie zakosztuję tej słodyczy, nie zostaną spalony, ogrzany, olśniony przez ten ogień.

 

Trochę theorii

Pomyślałam, że jedynym dostępnym dla mnie sposobem, by powiedzieć o contemplatio jest wskazanie źródeł, skąd wzięto tę nazwę na określenie czegoś tak nie do określenia w człowieczym języku.

Nasz wyraz kontemplacja (łac. contemplatio) jest próbą przekładu greckiego terminu theoria. Pojęcie to wprowadził do opisu życia chrześcijańskiego Orygenes, wyróżniając w nim dwa etapy: praktike i theoretike. Za nim przyjęła te pojęcia cała literatura monastyczna i Ojcowie Kościoła, dzieląc życie duchowe na życie praktyczne (polegające na oczyszczeniu z wad, namiętności i zdobywaniu cnót poprzez modlitwę, ascezę) i na życie teoretyczne, które jest owocem i dopełnieniem praktyki.

Orygenes zaczerpnął te terminy z filozofii greckiej, gdzie królowały od czasów Platona. Pojęcie theoria definiowało tam poznanie, które wznosi się ponad ludzki sposób poznawania i wkracza w sposób poznania bogów i boskości.

Różnie (już w starożytności) wyjaśniana etymologia słowa theoria (theos/boski + orao/widzieć) jest cenna w swej wieloznaczności. Theoria to boskie oglądanie lub oglądanie tego, co boskie. Słowo to oznacza zarazem: święto, podróż, oglądanie – a przez połączenie tych znaczeń: doświadczenie zebrane podczas podróży albo poselstwo świąteczne. Inne wytłumaczenie słowa theoria powstaje, gdy przyjmie się, że pierwszy człon wyrazu pochodzi od terminu thea/oglądanie, wizja. W tym wypadku słowo theoria oznaczałoby dosłownie widzieć wizję, czyli patrzeć i widzieć, widzieć mocniej, widzieć głębiej.

W Piśmie Świętym Nowego Testamentu słowo theoria występuje tylko w jednym miejscu, w opisie ukrzyżowania Pana, jaki pozostawił nam św. Łukasz (Łk 23,48). Ta okoliczność zaważyła na chrześcijańskiej recepcji starego pojęcia, według której theoria to wpatrywanie się w misterium Chrystusa Ukrzyżowanego i widzenie siebie, świata, historii poprzez wizję Krzyża i Zmartwychwstania.

Duchowość pustyni zebrana przez Jana Kasjana widziała w theoretike (wiedzy duchowej) głębokie rozumienie tajemnic Pisma Świętego, które odsłaniają się w Chrystusie jedynie przed ludźmi czystego serca. Im bardziej osoba jest czysta w sercu i umyśle, im bliżej Boga, tym wyraźniej dostrzega Bożą obecność, Jego tchnienie w historii zbawienia i w historii świata, tym bardziej wszystko widzi jako dobre. Najpierw widzi dobroć Stwórcy wobec całego stworzenia, a w konsekwencji dobroć stworzenia. Zło postrzegane w świecie, w drugim człowieku wywołuje głębokie współczucie – jak widok otwartej, bolesnej rany. Zanika osąd (potępianie), którego miejsce przejmuje miłosierdzie i przyzywanie Bożego miłosierdzia.

 

Cum templo

Theoria została przetłumaczona przez łacinników jako contemplatio, uzyskując przez to kolejne znaczenie, choć trzeba zaznaczyć, że termin grecki – pozostawiony przez Kasjana bez próby przekładu - funkcjonował równolegle i miał się dobrze jeszcze w pismach średniowiecznych mnichów. Contemplatio wywodzi się z połączenia dwóch słów: przyimka cum/z oraz rzeczownika templatio (pozostającego w zależności od wyrazu templum/świątynia). Templum to przede wszystkim namiot niebios – kopuła sklepienia niebieskiego, która wyznacza przestrzeń naszego życia i jednocześnie jak zasłona Świętego Świętych objawia i zakrywa miejsce przebywania Najwyższego. Zatem contemplatio oznaczałoby dosłownie żyć ze świątynią, wewnątrz świętej przestrzeni, żyć na styku tego, co ludzkie i boskie. W tak rozumianym pojęciu, miejscem najdoskonalszej kontemplacji było Ciało Jezusa Chrystusa, w którym zespoliło się niebo z ziemią.

Drogą do kontemplacji jest zatem łączenie rzeczywistości duchowej z materialną, autentyczne dostrzeganie (nie w wizji rozumowej lub intelektualnej, lecz jako fakt życiowy) Słowa Bożego w Piśmie Świętym, Ducha w literze. Dlatego kontemplatyk to ktoś, kto żyje zanurzony w historii i mając światłe oczy serca, potrafi widzieć obecność Słowa Bożego także tam, gdzie inni dostrzegają tylko zło i grzech.

 

Contemplatio – evangelisatio – actio

U podstaw wszystkich przedstawionych koncepcji contemplatio tkwi przemienienie, narodziny nowego człowieka.

Eliasz wychodzi z groty na Horebie jako nowy człowiek. Spotkanie z Bogiem, widzenie tego, co Boskie, przynosi podwójny efekt. Pierwszy dotyka wnętrza Eliasz, drugi jego posługi prorockiej.

Moc contemplatio nie zamyka się w samym doświadczeniu uczestnictwa w Bożym spojrzeniu. Nie bez powodu greckie słowo theoria oznacza podróż lub doświadczenie zebrane podczas podróży – z boskich oglądań człowiek powraca ciągle na nowo do dziedziny tego, co ludzkie.

Eliasz w łagodnym powiewie dowiaduje się, że nie on „sam tylko został”, lecz jest w Izraelu siedem tysięcy takich, których kolana nie ugięły się przed Baalem, bo Bóg ich sobie zostawił (por. 1Krl 19, 14nn). Pan ukazuje mu dobro, którego prorok nie umiał o własnych siłach zobaczyć. Eliasz, stając naprzeciw Pana, dostrzega swoją codzienność, od której uciekał, w zupełnie innej perspektywie – jako miejsce, nad którym Bóg nigdy nie utracił panowania, jako przestrzeń nadziei. Widzi, że to on tracił nadzieję, on żył w iluzji, iż jest jedynym sprawiedliwym, który musi walczyć o chwałę Pana Zastępów. Słowo Boga, które na Horebie już nie tylko słyszy, ale i ogląda, leczy jego oczy, uzdrawia myślenie samym swoim widokiem - Łagodności, która mocą przewyższa wszelkie potęgi.

Widzenie na Horebie ma swe dopełnienie w posłaniu Eliasza, by namaścił królów Aramu i Izraela oraz następcę w misji prorockiej, gdyż z doświadczenia kontemplacji wyrasta działanie, które jest w stanie ogarniać całe narody i sięgać w głąb ludzkich serc.

Obraz Eliasz, który w najgłębszej samotności kontempluje Boże nadejście i w samym jądrze tego spotkania widzi, jak jego osoba jest spleciona z losami innych ludzi, ukazuje tkwiącą w contemplatio siłę, która przemienia modlącego się od wewnątrz i za jego pośrednictwem przemienia rzeczywistość, w której żyje.

Dynamikę contemplatio ilustruje także św. Łukasz, opisując drogę uczniów do Emaus. To są ci uczniowie, którym już tyle razy się wydawało, że w końcu do końca zrozumieli Jezusa, a jednak próba Wielkiego Piątku pokazała, że nic o własnych siłach nie pojęli, choć żyli z Nim i wsłuchiwali się w Jego naukę. Dopiero łaska spotkania i rozpoznania Zmartwychwstałego (contemplatio) sprawiła, że ich serca zaczęły pałać (evangelisatio) i ta łaska przynagliła ich, by wrócili do Jerozolimy (actio). Zrozumieli i byli w stanie wypełnić zamysł Boży zapisany w Pismach dopiero dzięki mocy Uwielbionego Pana, który „oświecił ich umysły, by rozumieli Pisma” (Łk 24,45) .

Evangelisatio, które dokonuje się w ludzkim sercu kontemplującym Boga, jest darem. Jest to coś innego niż praca nad sobą poprzez postanowienia, rachunek sumienia, o których pisałam przy wcześniejszych etapach lectio divina. To nie trud ścierania się ze sobą w czujności i ascezie myśli, lecz przemiana umysłu przez to, że dany mu został ogląd prawdy, która jest tak oczywista, że nie można się z nią spierać. Rodzi się nowy człowiek z nowym myśleniem.

Actio, które wypływa z przemienienia, jakiego dokonuje contemplatio, to najpierw nowy styl bycia, przejawiający się choćby w drobiazgach – spojrzeniu, uśmiechu. Człowiek wnosi Boga w świat po prostu dlatego, że ma Go w sobie, a dopiero w dalszej kolejności przez to, co robi. Actio to nie muszą być tylko wielkie dzieła misyjne, ewangelizacyjne, charytatywne, ale także każda codzienna praca, przez którą budujemy Królestwo Boże. Cystersi karczując w średniowiecznej Europie lasy i osuszając bagna, czynili to, by odtwarzać na ziemi ogród rajski.